Obóz cz. 1 „Start w Ujściu Wisły” KSA + GZA
13.07
No lipa, obszywamy ramki żeby zabić czas a zdjęć kanapek jakoś nie mam weny przesyłać;) dziś pierwszy szlamnik dorosły oczywiście był.
11.07
Dzień bez jednej alpiny, ale za to z drugim w sezonie teminkiem!
10.07
Obóz małomówny, ale piszą że sezon wolno się rozkręca i mentalnie przygotowują się na 42 stopniowy upał, który nadchodzi.
~MWT
9.07
Chyba odbijamy się od dna, bo aż cztery nowe siewki obrączkujemy do południa. Z nadzieją zmontowaliśmy więc trzydziestego wacka, choć dzienne wyniki nadal jednocyfrowe. Nowe zapasy jedzenia niesiemy na własnych barkach, Prezes utknął po drugiej stronie globu i nie mamy kajaka. Wraz z dostawą jedzenia zmiana kierownictwa i prawie całkowita wymiana załogi. Ciężko się rozstać z UW i super ekipą… Widzimy się za rok!
zdjęcia aparatem z pudełka od zapałek zrobione przez Jonasza
8.07
Lipcopad. Testujemy szczelność dachu, test zdany na cztery z plusem – jest dobrze. Skończyła się cebula i były pierogi ukraińskie (putin ****!). Po zaledwie jednym wpisie w zeszycie załoganta widać, że dziś nastąpiło fizyczne przesilenie i oklapłe ciała zalegały na krzesłach. Siewki? A co to?
7.07
HUK: Codziennie marzę, by z tej piany wyłoniła się Afrodyta. A tu tylko martwe ochotki. Zuza: Jaki kraj, taka Afrodyta:) Poza widowiskową rójką ochotek i wyżerką jerzyków nad domkiem, tylko jedna siewka z dnia – druga alpinka. Skręciliśmy kolejne wacki, dobijając do 29 sztuk.
6.07
Wczoraj na łasze doliczyliśmy się 26 wacków, dziś 27. Ponowna inspekcja wykazała to drugie. Wniosek – kierowniczka ma dyskalkulię. Po południu dociera do obozu karawana z ładunkiem spożywczym, przywożąc w darze długo wyczekiwane Raporty 2021. Może ich obecność zdezaktywuje miejsce mocy, które zerwało kulingowską flagę, strąciło dwa kubki z herbatą i mleko? Obrączkujemy pierwsze lotne młode osobniki sieweczki obrożnej i rzecznej.
05.07
Jest pierwsza alpinka! Ze smaczków dwie lerki by HUK. Dzień upływa pod znakiem cerowania i montażu kolejnej partii wacków, zaś w przerwach idą karcianki na pobudzenie szarych komórek. Tym samym pod wieczór dodatkowe 9 sztuk migruje na łachę, gdzie jedni trzymali się za rączki, inni za wacka. Podmuchy spod ciemnej chmury zmuszają do zwinięcia naszego niebieskiego żagla i odziania się w cieplejsze warstwy – nadeszło ochłodzenie.
4.07
17 wacków stoi na łachach. No to czekamy na pierwszą siewkę. Zostaje nią sieweczka obrożna. Alert pogodowy wprowadza lekki niepokój i nakazują zwinąć plandekę przed wiatrem, finalnie na obóz spada ledwie parę kropel. Raport 2021 niestety nie dotarł, na pocieszenie pakiet z poprzednich lat. Na kolację dżemik, który jednak staje się karnym dżemikiem z racji nietypowego składu. Jak dobrze, że mieliśmy jeszcze trochę majonezu dla zabicia posmaku.
3.07
Cudne głosy mew małych śmigających nad obozem budzą jak nie budzik – aż chce się tak wstawać każdego poranka! Skręcamy wacki, pod koniec wieczoru stado osiąga zawrotne 17 osobników. Jutro wypuszczamy je na łachę i łapiemy! Ku uciesze załogi, HUK zakitrał drugą partię waflowego deserku.
2.07
Pierwszy dzień rozbijania 40 sezonu obozowego Kulinga. Oczywiście, z przygodami – zapomniał o nas Bromix i gdyby nie przypominający telefon od AGO traktor by nie przyjechał. Zaczynamy wszystko z 2 godzinną obsuwą, ale to chyba tylko dodaje motywacji, bo praca idzie sprawnie i pod koniec dnia domek stoi i to nawet z dachem. Towarem deficytowym jest klucz 13-stka i jedzenie, do której nie dostał się piach. HUK znalazł śruby do dachu, po które w trakcie rozbijania do Gdańska pojechał WMS. Oczywiście, znalazł je już po jego powrocie.
Comments are closed here.