Obóz w UW w liczbach:

15 Lipca
Do obozu wreszcie dotarła lodówka i nawet działa! Dzika zainugurowała to cudo smakiem północy. HUK stoczył walkę z węgorzem, po czym okazało się, że morze podarowało nam go w stanie lekko odbiegającym od świeżego. AWŁ niestety nie przyjęła tego daru na kolację. Muszki gryziuszki (choć tu powinno być mocniejsze słowo) uaktywniły się w upale, wieczorem zaś zmianę przejęły komary. O ptakach nie piszemy, nędzna dwucyfrówka z jedynką z przodu… Na pocieszenie genialny sernik od Wojtka i owocowy kompot od PNG.

14 Lipca
Przepraszamy za chwilową przerwę w przekazie. To wszystko przez temperaturę smaku północy. Upał nie odpuszcza. Ptaków nieco więcej, ale efekty łapania proporcjonalne do temperatury. Częste wizyty policji, która pilnuje wierzb w strategicznym obozowym miejscu. Na szczęście Huberta nie aresztowali. Walczymy z upałem, bałaganem, turystami szerszeniami i wackami (kto to skręcał ?).
12 Lipca
Gorąco. Ptaków brak. Zakupy. Karbonara. Burza w końcu pozwoliła napełnić beczkę za pomocą patio. Gry i zabawy.

11 Lipca
Odwiedziny Nagóra, który kupił nam ser a od siebie dorzucił kompoty wieloowocowe. Pierogi ruskie w wykonaniu Sabiny i Gosi zniknęły w szybkim tempie. Ptaków wciąż brak. Na pocieszenie siewnica. Gry i zabawy oraz warsztaty malarskie. A wieczorem meczyk.

10 Lipca
O ptakach lepiej nie mówić. Poza tym Hubert tak posprzątał obóz, że wszyscy są nieco zagubieni i trudno uwierzyć że to kulingowski domek. Pawlacz zamontowany. Przyjechały Sabina i Gosia z nową energią

9 Lipca
Dziś był dzien szczura – 7 piskliwców. Poza tym dotarła piękna błyszcząca nowa kuchenka. Obiad od razu inaczej smakował. Zostaliśmy też obdarowani mega arbuzem. Upał, więc patio wróciło nad stół.
8 Lipca
Super być znów na UW! (~AWŁ). Rekordem obchodu jest 7 ptaków, a potem do wieczora nic. W nocy burze z mocnymi efektami dźwiękowymi, wizualnymi i deszczowymi. Jeśli chodzi o dziury w dachy to taśma od trabanta daje radę.



7 Lipca
Na UW wpadła MWT z zastępstwem. Prognoza pogody i alert RCB zmusił obóz do „zabezpieczenia rzeczy, które może porwać wiatr”, czyli przede wszystkim zdjęcia markizy, która do tej pory świetnie sprawdzała się jako ochrona przed słońcem. Przewidujemy ponowne rozwieszenie wkrótce. Morze porwało jednego wacka, ale na szczęście oddało, choć poskładanego inaczej, przy okazji tworząc fajne małe jeziorko, gdzie zaczęły pojawiać się siewki. Cosik się nawet łapie, w tym samotnik i kilka dorosłych sieweczek rzecznych z wielkimi żółtymi „uszczelkami” wokół oczu. Załoga uczy się pisać (w zeszycie), plastikować, rozpoznawać i wiekować, MWT uczy się zabijać muchy czymkolwiek co ma pod ręką lub nogą.
6 Lipca
Dzień bez zaobrączkowanej siewki…
5 Lipca
Dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem dalszego cerowania i skręcania wacków. Liczba zaobrączkowanych ptaków jest wprost proporcjonalna do ilości pułapek zaniesionych na koniec cypla, choć współczynnik proporcjonalności wciąż pozostaje dość niewielki – dzisiaj poza kilkoma pliszkami i alpinami pojawił się jeden piskliwiec. Wczorajszy upał ustąpił miejsca porannemu zachmurzeniu, które po chwilowym okresie palącego słońca zamieniło się w nadchodzący front burzowy, który ostatecznie prześlizgnął się jednak bokiem stacji. Infrastruktura obozu już w większości sprawnie funkcjonuje, załoga w przerwach między naprawianiem elementów wacków umilanym przez playlistę Zaniewa (podobno ułożoną specjalnie w celu zwiększenia wydajności załogantów…), a niezbyt pracowitymi obchodami, ma czas na spełnianie kulinarnych ambicji pod postacią placków ziemniaczanych z gulaszem (lub śmietaną w wersji wege). Jutro w planach skończenie rozstawiania wacków, więc dzisiaj wieczorem ładujemy baterie przy kulingowskim mleku.
4 Lipca
Zostaliśmy w kameralnym gronie a pracy jeszcze sporo, narazie wacków stoi ponad 20. Dopieszczamy obozową infrastrukturę. Pierwsze ptaki za nami – 2 pliszki i alpinka, więc możemy zapchani kiełbasą z dolnej półki pójść spać spełnieni.



3 Lipca
Poszło sprawnie, flaga trzepoce już 39 sezon. Mamy super markizę dającą cień nad stołówką i już połowa wackow skręcona. Jutro pewnie pierwsze ptaki dostaną blaszki.
Rezerwat przyrody „Mewia Łacha” i dobrostan świata żywego będący w jego granicach pilnujemy od 2007 r. Chronimy czynnie najcenniejszą część rezerwatu przed nadmiernym, niekontrolowanym i często niecywilizowanym ruchem turystycznym, nie pozwalając na zadeptywanie kolonii i płoszenie ptaków. Pilnujemy łach z ptakami i fokami by nie cumowały tam jachty, grodzimy rezerwat nie pozwalając na rozdeptywanie wydm i muraw i do tego edukujemy, edukujemy i jeszcze raz edukujemy tysiące odwiedzających rezerwat turystów. W 2015 r. dzięki wsparciu GRUPY LOTOS S.A. i WFOŚiGW w Gdańsku odbudowaliśmy spaloną w 2013 r. platformę obserwacyjną, która wraz ze ścieżką przyrodniczą pomaga w znaczącym stopniu zapanować nad tłumami zwiedzającymi ten fragment naszego kraju. Dzięki dotacji WFOŚiGW w Gdańsku – udział w naszych obozach jest bezpłatny, a w 2020 roku rozpoczęliśmy modernizację infrastruktury turystycznej w rezerwacie „Mewia Łacha”.
Comments are closed here.