Obóz cz. 4 „(Załatana!) Dziura sierpniowa” MPL+HUK+MWT+HTR/AKS
Obóz w UW w liczbach:
28.08
Z rana emocje w chłopakach rozpaliła skua. Rozgrzani ofiarnie odnowili zapasy wody i gazu. Na wieczór podjęliśmy kolejną próbę łapania rybitw w sieci, która zakończyła się złapaniem batona i totanusa. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Dzień zamknęliśmy 30 siewkami – więc jak na taki sezon, to nie można narzekać. Kulinarnie – nasza wspaniała Karolina zebrała na jutrzejsze śniadanie michę grzybów.
27.08
W nocy późne rozmyślania nad istotą kosmosu przerywa Maciek, któremu po ciężkiej walce udało się dostać na UW. Deszcz nie odpuszcza. Gdyby Karolina była psychopatycznym mordercą to miałaby już 3 szanse na uśmiercenie całej załogi – np. dziś na obiad jemy nuggetsy z (mamy nadzieję) żółciaka siarkowego. Czyżby ten dreszcz emocji sprawiał, że było naprawdę pyszne? Wieczorem zmiana kierownicza przywiozła chleb i narzędzia desantowe. Z ptakami jest tak sobie.
26.08
Noc spędziliśmy przytuleni do garnka zbierającego wodę z przeciekającego dachu, a ulewa nad ranem sprawiała, że przesuwamy otwieranie wacków. I opłaciło się, bo na pierwszym obchodzie w wacku siedzi płatkonóg! Sam w sobie super a dodatkowo został 1500 siewką sezonu. Dziś szlamnikowo, w zasadzie całe 7osobnicze stadko na cyplu biega z białymi flagami. Na obiad pyszna, rozgrzewająca zupa zrobiona przez Marysię, a na kolację pyszne, rozgrzewające grzane mleko owocowe.
25.08
Dzień retrapa, deszczu i wigilia 1500 siewki sezonu. Fala na Wiśle uniemożliwia pływanie kajakiem, więc woda została bohatersko doniesiona do obozu drogą lądową. Stwierdzamy, że Kuling potrzebuje osiołka do takich zadań, a domek to nawet wygląda jak szopka. Pieją kury pieją, nie mają koguta, Blade runner i Komora wacka na dużym obchodzie to tylko niektóre hasła, które przyszły nam do głowy podczas gry w kalambury.
24.08
Na UW dociera w nieogarze i niewyspaniu MWT. Obóz i nowy kierownik z trudem rozstaje się z HUKiem i jego islandzkimi opowieściami. Może w przyszłym sezonie uda się posiedzieć razem dłużej, właszcza, że MWT nadal nie zna zasady to tej nowej gry! Wreszcie dociągneliśmy do tysięcznego biegusa zmiennego sezonu! Została nim młoda Alpina JT81512 z plastikiem 24H. Siewka całodobowa. Marysia wieczorem poprosiłą, czy może powąchać szlamnika i właściwie to czemu nie?
23.08
1000 Alpina jutro.
21.08
Wczoraj ptaków na plaży trochę więcej niż ostatnio.
Wieści z obozu lakoniczne, ale zbliżają się do 1000 zaobrączkowanych alpinek!
20.08
Wczoraj nowa Załoga trochę ożywiła monotonne i nijakie dotychczas życie obozowe.
19.08
Dziś dzień jak wczoraj: wiatr, bardzo zmienny poziom wody i przelotne deszcze.
18.08
Dziś dzień pod znakiem silnego wiatru i płatkonoga na każdym obchodzie pomiędzy wackami. Mimo usilnych starań załogi aby dołączył on do grona zaobrączkowanych nie udało nam się zagonić go do wacka.
17.08
Wieczorem przy wackach płatkonóg szydłodzioby – mamy nadzieję że rano się złapie.
16.08
Dzień pracowity, ptaków nie zabrakło. Wymiana pogody z upału na taką bardziej w kratkę, alpin z dorosłych na młode, a jutro też częściowa wymiana załogi.
15.08
Ruszyło i wcale tego sierpniowa dziura się nazwać nie dało. Siewek dużo, a do tego wróblaków w wackach pełno. Morale załogi rośną, nadziei coraz więcej. Na patrzenie za ptakami w terenie czasu nie było wiele. Może jutro. Było natomiast sporo okoliczności okoloptasich. Do najbardziej brawurowych należała wyprawa Ewy po wodę, której to wody już prawie nie było. Wiatr utrudniał płynięcie, ale akcja ostatecznie zakończona pełnym sukcesem, a płynąca musiała dłuższy czas regenerować nadwyrężone siły.
14.08
Rano było na co popatrzeć w terenie bo trochę powiało z zachodu. Nawet wydrzyki nas zaszczyciły, leciały rybitwy i dotarły siewki. Zły ustąpił i wynik w końcu znacznie lepszy niż w trakcie poprzednich dni.
13.08
Dziś trochę odbilismy się od dna, w końcu coś się działo i nawet przyzwoicie wypadliśmy. Był czas też na przegląd zbioru piór czy dobra strawę. Wieczorem pojawiło się sporo alpina na kierownicy, może jutro nas zaszczycą.
13.08 Wieści z desantu
Desant za nami. Mimo pewnych problemow na poczatku (morze zabralo kołki i mocno przemieścilo tyczki) udało się całkiem przyzwoicie, bo zablachowaliśmy znowu ponad 40 rybitw – coś koło 43. Tym razem najmniej było rzecznej a dominowały czarna i białoczelna. Kontroli nie było. Z siewek 2 knoty.
12.08
Do wieczora właściwie tak szorowalismy o dno, że słychać było zgrzyt rozdzieranej stali. Wieczorem jednak udało nam się trochę odbić i osiągnęliśmy około dwucyfrowy wynik. Nie zmienia to jednak faktu, że siewek nawet widać bylo żałośnie mało, a co mówić o łapaniu. Pozostajemy jednak w wierze, że jutro będzie choć trochę lepiej.
Comments are closed here.