Obóz cz. 8 – zakończenie
Wszystko super się udało, ale relacji z zakończenia nie ma
Jest za to sprawozdanie z projektu czynnej ochrony finansowanego przez WFOŚ w Gdańsk
>>> KLIKNIJ<<<
Rezerwat przyrody Mewia Łacha i dobrostan świata żywego będący w jego granicach pilnujemy od 2007 r. Chronimy czynnie najcenniejszą część rezerwatu przed nadmiernym, niekontrolowanym i często niecywilizowanym ruchem turystycznym, nie pozwalając na zadeptywanie kolonii i płoszenie ptaków. Pilnujemy łach z ptakami i fokami by nie cumowały tam jachty, grodzimy rezerwat nie pozwalając na rozdeptywanie wydm i muraw i do tego edukujemy, edukujemy i jeszcze raz edukujemy tysiące odwiedzających rezerwat turystów. W 2015 r. dzięki wsparciu GRUPY LOTOS S.A. i WFOŚiGW w Gdańsku odbudowaliśmy spaloną w 2013 r. platformę obserwacyjną, która wraz ze ścieżką przyrodniczą pomaga w znaczącym stopniu zapanować nad tłumami zwiedzającymi ten fragment naszego kraju. W 2018 r. obóz trwa od 30 czerwca do 28 września. Dzięki dotacji WFOŚiGW w Gdańsku – udział w naszych obozach jest bezpłatny.
W 2018 roku otrzymaliśmy od WFOŚiGW w Gdańsku:
50.000 zł dotacji na projekt z zakresu czynnej ochrony przyrody:
Monitoring walorów przyrodniczych i zagrożeń oraz zabiegi czynnej ochrony na Wyspie Sobieszewskiej w Gdańsku (rezerwaty przyrody „Mewia Łacha” i „Ptasi Raj”) w 2018 r. Koszt kwalifikowany projektu to 50.000 zł.
oraz 45.000 zł dotacji na projekt z zakresu edukacji ekologicznej:
Podzielmy się plażą!
Koszt kwalifikowany projektu to 49.878 zł.
WYNIKI OBRĄCZKOWANIA 2018
Pierwsza siewka od trzech dni… nawet jej na wykresie nie widać
Zaskakująco zacięta walka na zapleczu podium. Erytrop przegonił kwokacza
Wystartowaliśmy najlepiej w historii (efekt cieplarniany?). Trzecie miejsce w naszej historii UW już mamy, a ósme w ogóle
27 września:
No i dalej kicha. Od rana zwijamy wacki, ale przy tych co stoją nic się nie kręci. Przelot siewek trwa, przeleciało dziś ze 200 alpin, ale nie zabawiły u nas. Wczorajszy kszyk okazał się ostatnią siewką tegorocznego obozu. Dzień kończymy ze złożonymi wszystkimi wackami (nieocenione wsparcie Ani i Basi z Błękitnego Patrolu WWF) i w oczekiwaniu na traktor jutro. Tablice rezerwatowe zabezpieczone, śmieci wyzbierane, domek w środku nieogarnięty.
26 września:
Trzeci dzień bez siewki… aż do zamykania waców gdy objawił się goły kszyk. Wcześniej był retrap szlamnika, ale to się nie liczy. Pada i wieje. Dla ratowania morale kierownik popłynął po kormorana, zawsze to jakiś wodny ptak do zaobrączkowania. Stuprocentowo, wieczorna męska załoga miała kilka chwil emocji z ptakowężem.
25 września:
Dzień lepszy niż wczoraj, bo złapaliśmy jednego świergotka. Ale siewek zero. Ogromne fale zjadły cypel. Mimo oczywistych niedogodności podjęliśmy próby łapania w wacki, ale brak siewek spowodował, że się nie złapały.
24 września:
Armageddon nadszedł. Mimo zażartej i pełnej poświęcenia walki – nie udało się nam złapać ani jednej siewki. W dzień próbowaliśmy na znikającym cyplu, ale efekt był taki, że Magda i Ptaku musieli ratować wacki. Po południu wacki stanęły koło domku, bo woda też podeszła koło domku. I też nic. Ratujemy się komediami i racuchami, susząc i grzejąc.
No i seawatching. Wydrzyki, popielatki… burzyk będzie jutro.
23 września:
Dziś na obozie więcej ptaków niż ludzi, nie to co wczoraj. Ale niedużo więcej, jakieś 17. Kiero się cieszy, bo to i tak dla niego najwięcej w tym sezonie. Trzy razy liczył bo nie wierzył. Wczoraj nasz obóz nawiedził niebezpieczny gang słodziaków-załogantów. Jest strasznie rześko, ale gorące serce kierownika wybuchowo rozpala atmosferę. Na jutro zapowiadają sztorm, tym nie mniej nie przeraża nas ta wizja, ponieważ podobno złego diabli nie biorą. Problematyczni kajakarze żądali od nas pomocy, więc dostali od nas numer do Bromixu. Ps. Nawet nie podziękowali…
22 września:
Nie ma co pisać. Poza erytropem, bida. W sumie 9 ptaków i to chyba więcej niż było widzianych w okolicy czystych. Fota jedzenia, bo nie było co focić.
21 września:
Kierowniczenie obozem przejął SZB, a Zły cały dzień czaił się i usypiał czujność – raptem 10 zaobrączkowanych ptaków. Tyle co załogi. Zamykanie wacków w cieple i przyjemnej atmosferze, ale po zmroku coś się zaczęło dziać… Najpierw podniosła się woda zatapiając wacki, a potem uderzyły fale i zalały cypel. Ale byliśmy czujni i na miejscu i w godzinę zabezpieczyliśmy wszystko bez strat. Przy dźwiękach agregatu zastanawiamy się co przyniosą kolejne dni… Zastanawiamy się też co ze śmieciami pracowicie zebranymi dziś ze wschodniej części Mewiej Łachy…
Rozbijanie i pierwsze dni (PRD+GZA)
Wzloty i upadki lipcowe (PNG+AWŁ)
Comments are closed here.