Obóz cz. 5 – Bywa Mega (SKA+AKS)
25 sierpnia:
Dziś dzień w którym wszystko powoli się kończy: ptaki, jedzenie, załoga, czas gier i zabaw no i wyjechał Hubert… Ale się nie załamujemy, bo nadchodzi nowe. Ptasio dziś najsłabszy dzień od tygodnia. Ledwie 27 siewek z 8 gatunków.
24 sierpnia:
Ptaków dalej łapie się sporo, ale dziś już blisko połowa to retrapy. Mimo to udało się zablachować 61 siewek z 9 gatunków. No i dziś czesaliśmy sporo w terenie, co przyniosło między innymi popielatkę, 2 szable, 4 melki, 6 limicoli, 19 marchew i kobczyka. Ale i tak nam smutno, bo wyjechały Halinia z Żenią.
23 sierpnia:
Śmiało można powiedzieć, że dziś mieliśmy mega dzień! Złapaliśmy 102 siewki z 12 gatunków. To dopiero 4 dzienny wynik bieżącego sezonu powyżej setki. Wśród zablachowanych ptaków były między innymi pierwszy w sezonie samotnik oraz krzyki czy kwokacze. A rano emocje podbiła nam obserwacja wyczesanego przez Pablo Wójcika, co jesienią jest niezłą gratką.
Niektórzy załoganci Lubili Umorusane Uda Lub Ugniatane Jajka w wieku 1, po1 2 i po2 a czasem nawet AB.
22 sierpnia:
Z rana wydawało się że ptaki wywiało i dziś czeka nas plażing… Jednak po trzech marnych obchodach zmienił się wiatr i ptaki wyraźnie ruszyły. Finalnie zablachowaliśmy 71 siewek z 13 gatunków w tym aż 16 sieweczek obrożnych. Były też brodźce śniade, siewnice i kwokacz. Czyli różnorodnie i kolorowo. Złapał się też kolejny szlamnik rodem z Holandii. Na łachach przez chwilę objawiła się szabla.
21 sierpnia:
Wieje na tyle mocno, że wydajność wacków wyraźnie spadła. Wolne chwile umilamy sobie patrzeniem w morze i grą w pędzące żłówki?
20 sierpnia:
Dziś drugi dzień pod rządami Huberta. I jutro zmiana. Ptaki dalej ładnie się łapią. Stabilne kilka dyszek dziennie i do tego mocno różnorodnie. Dziś wisienką na torcie był kolorowy szlamnika rodem z Niderlandów.
19 sierpnia:
Trudny czas rozstań po raz kolejny. Opuściły nas SKA i Martyna. Dla jednych oznacza to powrót do bezalpinowej rzeczywistości po 3 tygodniach, dla innych naukę samodzielnego odnajdywania rzeczy w obozie. Powrót gorącej zawiesiny powietrza i wyczekiwania na kolejne gatunki. Strażnicy rezerwatu zostali zmiażdżeni ilością osobników z gatunku H. sapiens, którzy generalnie nic złego nie robią i wesoło machają nogami siedząc na końcu kierownicy. Warsztaty z akwareli dobiegły końca z nadejściem panowania kolejnego kierownika, który przejął punkt z wielkim HUKiem.
18 sierpnia:
Prace w obozie przebiegają gładko. Nowe załogantki stawiają pierwsze kroki w dziedzinie asertywnego pertraktowania swobód gości rezerwatu. Własnoręcznie lepione pierogi wprowadzają domową atmosferę. Na koniec dnia wpada wyczekiwana minuta.
17 sierpnia:
Tłumy słoni przelatują nad głowami zaprzątniętej obsługą wacków załogi. Mimo działań udaje się złapać niewiele ptaków. Cieszy kwokacz. Obóz dostaje wsparcie, dołączają 3 załogantki. Wśród załogi sami tajniacy i sabotażyści. Gramy dalej.
16 sierpnia:
Ptaki jakby ruszyły, na łachach coraz większy tłok, jednak w wackach bez większych zmian. Bohaterami dnia był kwokacz i bonusowo alpina z Budapesztu. Opuściła nas część załogi, dotarła jedna nowa załogantka. Rano dostaliśmy dwie blachy ciasta, poza tym zostało nam wiadro zupy pomidorowej. Powiało dobrobytem, jednak pozory mylą.. Nie mamy sera i w obozie panuje czarna rozpacz. Wegetarianie stoją twarzą w twarz z wizją śmierci głodowej w najbliższym czasie…
wcześniejsze relacje:
Rozbijanie i pierwsze dni (PRD+GZA)
Wzloty i upadki lipcowe (PNG+AWŁ)
Kierownicze roszady (KSA, GZA, CWJ, MSC, DGR, SKA)
Comments are closed here.