Obóz cz. 5 „Walka ze Złym i dwutysięczna siewka” (SZB+MWT)
13 Września:
Dziś zmiana kierownictwa, wyjechała MWT, a punkt przejął duet HTR i AKS. W krzakach stanęły sieci wróblacze, a na wieczór dotarł Marek w rytmie swojego ukulele. Siewki nieco dołują, bo około 40 z dnia, ale to też nie jakiś dramat. Alpinka Igor czuje się lepiej, ale mimo to pojechał na wczasy do Ostoi.
13 Września:
Wśród super liczby 70 zaobrączkowanych ptaków znalazł się wreszcie knot, na którego z utęsknieniem czekał nasz holenderski gość – Thjis. Wydarzeniem kulminacyjnym całego dnia był chrzest trzech załogantów, w tym Holendra, który z radością przyjął nasze pogańskie zwyczaje. Teraz je surową cebulę na śniadanie i pije mleko nawet rano. Wszyscy zostali przyjęci do Kulingowskiej społeczności i otrzymali święty piach z Ujścia Wisły. A na obiad była klasyczna pulpa.
12 Września:
Dziś sporo alpiny z fajnymi dodatkami w postaci szlamników i minutek, dobry obiad (racuchy!) i piękna pogoda umożliwiająca ostatnie kąpiele w morzu. Innymi słowy kolejny, typowy, sielski dzień na Kulingu!
11 Września:
Ależ dzień! Od rana ptaki w dużych ilościach dały drugi najlepszy wynik sezonu – 116 zaobrączkowanych siewek. Zablachowalismy siewnice, minutki, sieweczki i alpinę Aleksandra. Wśród alpin znalazła się jedna kontrola z Finlandii. Mamy powody do świętowania: świetny wynik, przyjazd nowych załogantek, wigilię urodzin Marysi, a Piotrek nawet wygrał specjalne mleko spod zakrętki.
Foty by Dorota.
10 Września:
Po pierwszym obchodzie, z którego przyniesiona została 1 alpina byliśmy pełni obaw, ale dzień kończymy z fajnym wynikiem 43 zaobrączkowanych siewek. Głównie alpina, ale trafił się kamusznik i dorosły szlamnik. Zresztą do wacków wchodzą nam nie tylko siewki. Na Seawatchingu wydrzyk przeleciał nam nad głowami.
9 Września:
Za nieznacznym wzrostem bioróżnorodności w wackach idzie nieznaczny spadek ogólnej liczby zaobrączkowanych ptaków. Dziś w sumie 34 plus wieczorna białorzytka. A tak to nie ma o czym pisać, bo jemy już jak cywilizowani ludzie, prysznic też był z ciepłą wodą i nawet ktoś radio włączył przy robieniu obiadu – ale to się skurat nie przyjęło. Tak, że nadal nie wiemy co się dzieje dookoła i w sumie to dobrze. Załoga wzmocniona, ale już jutro poważne ubytki.
W wierzbach krogulec molestował gronostaja.
8 Września:
Ptasio dzień podobny do poprzedniego. Ptaków prawie tyle samo, gatunków tyle samo, alpin dużo, reszta kapie. Holender się nudzi bez knotów, ale bardzo chwali nasze jedzenie, w jego przypadku wegetariańskie. Nawet Zły chyba odpuszcza, bo miał być sztorm, a będzie sztormik.
7 Września:
W końcu nie tylko liczebnie, ale i gatunkowo coś drgnęło – łącznie 37 ptaków z 6 gatunków – w tym dawno nie widziane kwokacze i to od razu dwa. Załoga w stałym składzie od kilku dni doszła do organizacyjnej perfekcji, którą zapragnęła przetestować gwałtowna burza z wezbraniem wód w takcie obchodu. Foki w Wiśe nie przejmują się ściekami, ganiają kaczki i śledzą każdy nasz ruch. Brak zapasów zywności powoduje, że jemy tylko to, co przyniesiemy ze sklepu, a z tym, jak wiadomo, bywa różnie. Pod koniec dnia zaczęły się drobne rotacje w załodze, dotarła MWT jako, chwilowo drugi, obrączkarz i opuścił nas Tomek. Idzie sztorm a kolejny dzień zapowiada dalszy exodus.
6 Września:
Ptaków dziś wystarczyło do 15:00, ale w sumie 27, w tym 9 szlamników (5 z jednego wacka na raz!) – to już satysfakcjonująco. Pojawiło się stadko kilkunastu piaskowców, ale (jeszcze) omijały wacki. Weszła za to młoda sieweczka z lęgu w Mikoszewie, a dalsze dwie młode z samego Świbna, pod opieką taty, były widziane kręcące się po okolicy. Załoga się kurczy, podobnie jak zasoby jedzenia. Dojadamy ostatnie parówki i kasze i inne cuda znalezione w niedziałającej lodówce, ale Andrzej nadał temu wszystkiemu atrakcyjny kształt. W nocy nie słychać już lecących siewek 🙁 – patrzymy w przyszłość pełni obaw.
5 Września:
Z braku ptaków poszliśmy w kulinaria. Coś tam jednak cały dzień kapało, praktycznie bez retrapów, bo ptaki generalnie się zawinęły. Efekt w postaci 17 zaobrączkowanych byłby już całkiem przyzwoity, gdyby było choć coś więcej niż alpina i jeden eryk. Na obóz dotarły łodzią stojaki rowerowe i cement do ich zamontowania na ścieżce, ale woda lała się z nieba jak w typowy wyczekany weekend – i ich montaż się opóźni. Nocą słychać było jak lecą do nas siewki!
4 Września:
Dziś padł rekord w biomasie zaobrączkowanych ptaków. Grubo ponad 10 kg. Z niewyjaśnionych powodów, po raz pierwszy w historii Kulinga, dwa białe ptaki przyszły do domku po obrączki – i nawet jak je dostały, to nie bardzo chciały iść. Mała rotacja części załogi, w tym podmiana Holendra. W diecie pojawiło się dawno niewidziane mięso, a na łachach wydrzyk.
3 Września:
17 zaobrączkowanych siewek to dużo poniżej naszych dzisiejszych oczekiwań. Zmienił się wiatr i zniknęły. Liczymy, że rano przylecą do nas te, które dziś zniknęły z reszty Bałtyku. Udało się odczytać obrączki na dwóch nurogęsiach zaobrączkowanych jako pisklęta tu w 2015. Nadal razem! Nie daliśmy rady zjeść arbuza! W ogóle prawie nie jemy, nie trzeba za dużo gotować i myć. Polecamy każdemu!
2 Września:
Zmiany zmiany zmiany. Punkt objął SZB i szybko złapana została dwutysięczna siewka sezonu. Młoda alpina z ostatniego obchody razem z pełnym koszem innych alpin. oleciały z nadajnikami Gdańsk, Sopot i Gdynia, czyli biegusy rdzawe. Pierwszy biegus plaskodzioby sezonu wyszedł jeszcze spod rąk Heleny. Deszczu więcej nie chcemy.
Rezerwat przyrody „Mewia Łacha” i dobrostan świata żywego będący w jego granicach pilnujemy od 2007 r. Chronimy czynnie najcenniejszą część rezerwatu przed nadmiernym, niekontrolowanym i często niecywilizowanym ruchem turystycznym, nie pozwalając na zadeptywanie kolonii i płoszenie ptaków. Pilnujemy łach z ptakami i fokami by nie cumowały tam jachty, grodzimy rezerwat nie pozwalając na rozdeptywanie wydm i muraw i do tego edukujemy, edukujemy i jeszcze raz edukujemy tysiące odwiedzających rezerwat turystów. W 2015 r. dzięki wsparciu GRUPY LOTOS S.A. i WFOŚiGW w Gdańsku odbudowaliśmy spaloną w 2013 r. platformę obserwacyjną, która wraz ze ścieżką przyrodniczą pomaga w znaczącym stopniu zapanować nad tłumami zwiedzającymi ten fragment naszego kraju. Dzięki dotacji WFOŚiGW w Gdańsku – udział w naszych obozach jest bezpłatny, a w 2020 roku rozpoczęliśmy modernizację infrastruktury turystycznej w rezerwacie „Mewia Łacha”.
W 2020 roku otrzymaliśmy od WFOŚiGW w Gdańsku:
40.000 zł dotacji na projekt z zakresu czynnej ochrony przyrody:
„Zabiegi czynnej ochrony oraz monitoring walorów przyrodniczych i zagrożeń na Wyspie Sobieszewskiej w Gdańsku (rezerwaty przyrody „Mewia Łacha” i „Ptasi Raj”) oraz w Dolinie Dolnej Wisły w 2020 r.”
Koszt kwalifikowany projektu to 40.000 zł.
oraz 30.000 zł dotacji na projekt z zakresu edukacji ekologicznej:
„Podzielmy się plażą! – kontynuacja 2020”
Koszt kwalifikowany projektu to 30.000 zł.
Comments are closed here.