SIERPIEŃ 2017
31 sierpnia:
Dziś mniej bo 53 zaobnóżkowane, ale duuuużo retrapów. A w załodze pustki nastały, aż pięć osób ruszyło w domowe pielesze lub na kolejne dziczenie w terenie. Zostało czterech pancernych i ruda mysz.
30 sierpnia:
Nareszcie są PTAKI!!!! Ranek nie zapowiadał aż tak rewelacyjnego dnia. Pogoda wspaniała sprzyjała przyjęciu do drużyny aż trzech nowych kulingowców: Michała, Pauliny i Filipa, a tradycyjny chrzest koncelebrowalo dwóch obrączkarzy SSS i AGO. Obiad przebiegł spokojnie,na koniec świętowaliśmy chałwa z pistacjami. Rozkręciło się o 16tej. Ptaki pokazały się w terenie i oczywiście w wackach.
Nad obozem przeleciało 17 słoni z życzeniami powodzenia i … zakończyliśmy pięknym dziennym wynikiem.
29 sierpnia:
Dzień rozpoczął się leniwie, nadmiar laktozy nie krzepił. Cały czas wypatrujemy nowych zastępów siewek, ale raczej omijają nas górą i nie korzystają z niebywałych walorów naszej miejscówki. No cóż, jutro też jest dzień…
28 sierpnia:
Ptaków brak. Obiad wspaniały powalił załogę. Lelek na wydmach
Załoga czeka na młodocianych przybyszów z północy.
27 sierpnia:
Po przedpołudniowych burzach i totalnym bezptasiu morale załogi zostało wystawione na próbę. Nastroje dwóch osób poprawił przelatujący wydrzyk ostrosterny, natomiast najmłodszy załogant popadł w depresję, bo go nie widział.
26 sierpnia:
ZPS: Dziś zmiana kierownictwa. Kierowniczkę ZPS pożegnały liczniej łapiące się siewki, w tym wyczekiwane urocze piaskowce. Obóz płynnie i z uśmiechem przejęła AGO, wypełniając strawą i napitkiem wszelką możliwą do wykorzystania przestrzeń domku.
AGO: Po dzisiejszym dniu załoga stwierdziła, że piaskowce są urocze. Ptaki zaczynają się kręcić, może jutro coś się ruszy ptasio. Nad głowami dyżurne marchewy.
25 sierpnia:
Zasilonej o czwórkę nowych członków Załodze nie było dane niestety skupienie swych licznych sił na przynoszeniu Kierowniczce kolejnych ptaków do obrączkowania, gdyż te znów zastrajkowały.
No nic. Może młoda alpina po prostu w tym roku licznie nie poleci.
Na osłodę Weronika zaserwowała na obiad genialne groszkowe vege kotlety z kaszą jęczmienną, a wieczorem nastąpiła i obozowa integracja przy kartonie mleka w rytmach młodzieżowej muzyki. A co.
24 sierpnia:
Wreszcie pogoda spokojniejsza i dobre wieści – ptaki ruszyły! Dzień rozpoczęty genialnym pożywnym śniadaniem zakończony został wynikiem 42 siewek. Osłodziło to trochę żal i smutkek, przejmujący uczestników po załogowych roszadach.
Na szczęście obóz zasiliła mocna ekipa, więc braków załogowych nie stwierdzono.
23 sierpnia:
Z wydarzeń dzisiejszego dnia warte odnotowania okazały się tylko posiłki, będące kulinarnymi perełkami Ani i Anety. Ptaki utrzymują marny poziom. Z ciekawszych dziś biegus mały. Bałtyk szaleje, fale coraz wyższe, powierzchnia rezerwatu coraz mniejsza, cypel niknie w oczach. Wieczorem żałoba, zgrane obozowe stado jutro ze łzami w oczach się rozproszy. Trzeba uczcić to szklanką mleka na smutno
22 sierpnia:
Pomimo dalszego ciągu ptasiego nieurodzaju, dzień dziś pełen wrażeń. Słodkie śniadanie, pożegnanie Chicos Mexicanos oraz statystycznie istotny wzrost różnorodności gatunkowej w wackach, nie idący niestety w parze z liczebnością obiektów badań. Biegus malutki, sieweczki obrożne, łęczak, batalion i w końcu kulik mniejszy wywarły piorunujące wrażenie na żądnej wiedzy załodze. A propos piorunów… przed nocnym obchodem sterroryzowała nas burza, skupiając swą niszczycielską siłę (wicher, ulewę, pioruny oraz grad!) nad Bogu ducha winnymi badaczami ptaków. W związku z zaistniałym zagrożeniem kierownik ZPS przeprowadziła Załodze kompleksowe szkolenie BHP w formie skróconej.
21 sierpnia:
Bezptasia i walki z pogodą (krążącymi burzami) ciąg dalszy. Dziś zaobrączkowano prawie tuzin ptaków (ej, ptaki, spokojnie, nie tak tłumnie, prosimy!)… Z tego względu załoga obozu ma sporo czasu na inne aktywności, takie jak pucowanie naczyń, odpiaszczanie podłogi, kulinarne eksperymenty, ale przede wszystkim wzajemna edukacja. Dodatkowo w ramach integracji międzynarodowej odbywa się na obozie przyspieszony kurs języka mexican spanish.Na cześć dzielnych zalogantów sformułowano sentencję: 'Muchos Chicos fantasticos!’
20 sierpnia:
Kierownik Zuza przejmuje pałeczkę
Sabina uznaje, że czas na ucieczkę
Zabiera że sobą również Kilona
Więc cały obóz, ze smutku kona
Szymon na wieży ludzi naucza,
Choć ból lewej nogi mu strasznie dokucza.
Dwie zalogantki dotarły nowe.
Świeże, pachnące do pracy gotowe
Ledwie dotarły, obiad dostały i prędko na obchód pomaszerowały.
Zuza szkolenie z sylwetek prowadzi
i dobrą radą zawsze poradzi
Przygotowania do kursu trwają, a więc dziewczyny wiernie słuchają. Nad obozem grzmi i błyska lecz załoga nasza bystra, wacki w porę dezaktywuje, no i w domku już koczuje.
Na dzisiaj koniec tych opowieści
Lecz jutro będą kolejne wieści.




















Mario kochany, bardzo tęsknimy, smutki swe w białym mleku topimy. Zaniew odjechał, dotarła Sabina, super kierownik, wspaniała dziewczyna.
Same dziewczyny na punkcie zostały, na próżno szukać tu męskiej… Ręki!
Ojeju przepraszam, mamy Patryka, co za swą żona z luneta pomyka.
Ptaków wciąż mało, lecz ekipa fajna, taka wspaniała kulingu ferajna.
~Alvaro




Zapas mleka dostarczony, dzień przyjemnie był spędzony, w nocy gwiazdy podziwiamy i do rana rozmawiamy.
Plaża również posprzątana co zaniewa zadowala, jest on dziś ostatni dzień i śpi ciągle ten nasz leń!
























Zmiana kierownika z MEL na AKS oraz kompletne przetasowanie załogi. Braki w zapasach żywności zmuszają nas do kontynuowania diety wegetariańskiej. Całe szczęście wieczorem dotarły nowe załogantki a wraz z nimi kiełbasa:) ptaków trzy razy więcej niż wczoraj a na zakończenie dnia pierwszy w tym roku ostrygojad.






Ilość ptaków równa załodze nie imponuje. Lecimy na niechlubny rekord (czyli 8). Punktem głównym dzisiejszego dnia był chrzest. Z racji pobytu dwóch kierowników została ustanowiona nowa zasada chrztu w postaci napisu KULING nie tylko na czole, ale i na piersi załogantów (załogantek



Kochany pamiętniczku. Z błogiego snu obudził nas dzisiaj straszny huk. Od razu skojarzyło mi się to ze strefami subdukcji na granicach płyt litosfery. Dopiero po chwili przypomniałem sobie ze wczoraj na obiad była fasolka. Poranek umilił nam śpiewem i grą księżycowy pies ze swoim niewidzącym wzrokiem. Reszta bez zmian. Na obchody chodzimy smutno nucąc wind of change, jednak boga ptaków nie udało się przebłagać. Zmieniamy zabawy. Uderzyliśmy w sto panoramicznych. Po początkowych problemach z ustaleniem pionu i poziomu idzie nam dużo lepiej. W subtelnym podnieceniu oczekiwaliśmy na wizytę gwiazdy szklanego ekranu. Domek wypucowany, obejście zamiecione jednak pojawił się tylko Jarek. To pewnie wszystko klątwa za znowu niezrealizowany chrzest. Jutro trzeba to naprawić. I tylko kajakarze wspaniałomyślnie obdarowali nas pasztetami i ciastkami. Jednak są dobrzy ludzie na tym świecie. To w zasadzie tyle. Dobranoc pamiętniczku.






1 sierpnia:
Ptasia nędza. Kierownik upada po raz pierwszy. Załoga nadgorliwie zajmuje się utrzymaniem higieny. Przerażony kierownik upada powtórnie. Słońce odbijające się od lśniących czystością ciał załogantów było podobno widoczne na stacji orbitalnej MIR. Silna ekipa z nieślubnym bratem bliźniakiem Eda Sheerana rozstawiła wacki na kierownicy. Wacki niczego nie złapały. Kierownik upada po raz trzeci. W związku z tym jutro krótkotrwała zmiana kierownictwa i rządy dusz i ciał obejmie SSS. Wbrew teologicznym zasadom, kierownik MES powróci już pojutrze. Zbliża się chrzest.