Obóz cz. 7 „Wiatr przyniósł ptaki!” (ZPS+HTR+SZB)
27 września
Liczba roku: 2175 zaobrączkowanych siewek. Ostatnia alpina (w zasadzie 4) z obchodu o 11. Później ostatnich kilka wacków nic więcej nie dało. Silna ekipa zwijaczy (wielkie podziękowania dla wszystkich!) rozebrała dziś wszystkie wacki. Zły zatopił tylko dwa transporty. Do tego doszły prace z zakresy archeologii podwodnej, zakończone 99% sukcesem z powodu braku sprzętu do nurkowania. Na koniec dnia zaczął padać deszcz, co było w prognozach, ale spowoduje mokrość domku jutro w kontenerze. Już dziś zapraszamy na prace osuszające.
Helena z ostatnią alpiną obozu 2019!
26 września
Udało się przetestować kajak jako środek transportu wacków. Już nie musicie się bać ciężkiej pracy jutro i możecie wszyscy przyjechać na zwijanie 🙂 Tym bardziej, że nadal łapiemy – dziś 35 ptaków, głównie alpiny, ale dziś już szósty dzień z kolei z zaobrączkowaną siewnicą. Udało się też zmapować wszelkie łachy – mamy tu klify prawie jak w Dover.
25 września
Dzień minął pod znakiem romantycznych spacerów do truchła foki. Ciężko pracujemy, rozmontowujemy ogrodzenia, żeby posłużyły za rok. Rozkręciliśmy pierwszych kilka wacków, więc to niestety… już nadchodzi koniec tegorocznego obozu. Z pakami szału nie ma, ale mieścimy się w średniej sezonowej, nietypowo za to są siewnice. Kto ma siły i chęci – zapraszamy do nas!
24 września
Znowu łapiemy ptaki, choć wynik dnia przeciętny – 22 ptaki, to jednak cieszy. Na potęgę retrapią się szlamniki, Helena wszystkie wyłapała. Kapią nadal siewnice i gatunek przesuwa się w górę na liście rankingowej. Załoga korzysta z życia, dziś np. sprzątnęła płot po Mikoszewskiej stronie. Sztormy dały mu się we znaki, ale – UWAGA – połączenie łachy z kierownica ma już tylko 40m. Gdyby łacha oderwała się od kierownicy, lisy przestałyby może wchodzić i zjadać wszystko, co próbuje tam się zalegnąć lub nawet odpocząć.
23 września
Pogoda pozwoliła uzupełnić zapasy wody i pożywienia, ale ptaki nie doceniły naszych starań. Siewnic na łasze jest tak dużo, że fakt retrapienia się, można uznać za wyjątkową ich złośliwość. Załogę opuścił Carlos, więc zostaliśmy w ostatecznym, sześcioosobowym składzie. Biorąc pod uwagę ilość rzeczy do ogarnięcia – bardzo chętnie przyjmiemy każdą pomoc. Wikt i opierunek gwarantowany. Fajne ptaki też! Szczególnie zachęcam do przyjazdu tutaj w sobotę, na zwijanie!
22 września
Odbiliśmy od dna, i to konkretnie! Dzisiejszy dzień zdecydowanie należał do siewek dużego kalibru. Przestawiane od rana wacki dały plon w postaci 4 siewnic i aż 17 (słownie SIEDEMNASTU) szlamników. Poza tym nasza dzielna polsko-meksykańska załoga odparła szturm turystów na pozbawioną płotu kierownicę i zbudowała naprędce nowe zasieki z patyków i sznurka. Popołudniu dostaliśmy posiłki w sensie dosłownym i przenośnym, zaś wieczorem dotarł do nas długo wyczekiwany SZB.
21 września
Tymczasowo kierowniczy HTR i od rana podejmuje wysiłki, żeby złapać jakieś ptaki. Przeprowadziliśmy zatem migracje wackowe i wpadły aż dwa ptaki!!!. Jednak dzisiaj liczy się jakość, nie ilość i zablachowaliśmy łącznie cztery: alpinę, siewnicę, potrzosa i 26 stwierdzonego w Polsce trznadla czubatego. Kolację zaś uświetniły dary Bałtyku w postaci wyrzuconej na brzeg troci.
20 września
Łatwo nie było, bo ptaki się wyniosły, ale jednak – dwutysięczny ptak sezonu przybył do nas z przedostatniego obchodu! Został nim młody biegus rdzawy. Także wieczór celebracyjny przed nami, tym bardziej że mamy kolejne urodziny wśród Załogi. W kwestii ptasiej na cyplu jest ciekawiej niż w wackach i jest na co patrzeć. Doleciało sporo siewnic i sieweczek obrożnych, a wczoraj pokazał się peregrin i ciekawy świergotek, raczej nadmorski. Dodatkowo wczoraj ruszyła migracja wróblowych, także w krzewach cały czas coś się dzieje. I w końcu wiatr się ustatkował, a noc zapowiada się cieplejsza, co cieszy nas wszystkich.
19 września
Dzień znów chłodny i wietrzny niesamowicie. Na tyle, że wszystko trzeba nosić na plecach, bo o kajakowaniu mowy nie ma… W związku z tym wodę oszczędzamy, tym bardziej że obawa przed E. coli w Wiśle nadal występuje… Pewne niedogodności nie odbierają nam jednak pogody ducha i atmosfera jest wspaniała. Ptaków niewiele, ale zaskoczeniem i osłodą dnia była dla wszystkich cyraneczka. Dodatkowo załoga została zasilona przez Anetę i Jacka, na obiad była lokalna zupa grzybowa, a wieczorem hucznie celebrowaliśmy urodziny jednego z załogantów. Także pyszne domowe ciasto, tańce i hulańce zajmowały nad przez resztę wieczoru.
18 września
Oświadczamy wszem i wobec, że Załoga oraz baza przetrwała tę noc, chociaż łatwo nie było. Wiatr, deszcz i burza okazały się jednak miłosierne. Była obawa, że dach poleci, ale na szczęście na obawie się skończyło. Przedpołudnie upłynęło nam na odsypianiu nocy, popołudnie natomiast na ratowaniu potopionych i pokrzywionych wacków z cypla, z którego zrobiły się dwie wyspy. Na pocieszenie po ciężkiej pracy czekał na nas meksykański obiad autorstwa Carlosa. Oraz oczywiście masło orzechowe.
17 września
Nasze ptasie nadzieje, narosłe po dniu wczorajszym, zweryfikowała rzeczywistość. Wiatr się wzmógł, przyszedł deszcz, ptaki wywiało. W związku z tym, dla obopólnego bezpieczeństwa i ze względu na konieczność oszczędzania zasobów energetycznych, wczesnym popołudniem nastąpiła dezaktywacja wacków. Czy wspominaliśmy już, że wiało znacznie silniej niż wczoraj? Mimo tego dzielni Karolka z Tomkiem przynieśli wodę pitną w plecakach (nie ma szans na kajakowanie), mocząc przy tym buty w trakcie marszu wzdłuż Wisły. Bo kierownica zniknęła pod wodą. A w nocy ma być jeszcze gorzej. Trzymajcie mocno kciuki, coby morze nie zapukało do naszych drzwi… Jakby co masła orzechowego mamy zapas, a plecak ratunkowy czeka spakowany. Będzie dobrze!
16 września
Wraz z wymianą kierownictwa (GZA na ZPS) nastąpiła również zmiana kilku innych aspektów życia obozowego. Porywisty wiatr nadciągnął z zachodu, zalewają i zasypując wacki, z drugiej jednak strony przywiewając ptaki. Oficjalnie więc ogłaszamy koniec ptasiej zapaści – dziś zdecydowanie się nie nudziliśmy. Jak nie ciąganie wacków, to obrączkowanie dziesiątek siewek. Dodatkowo nastąpiło wsparcie załogowe – Ruda przyjechała z południa i od razu nazbierała grzybów, Ania przybyła ze Stolicy ze wsparciem obrączkarskim, Bogusia z bliskiej okolicy na rowerze, Tomek – ze wschodu z silnym ramieniem, Marta&Bazyli gościnnie (dzięki!), Carlos natomiast z Meksyku, więc mimo przenikliwego chłodu zrobiło się egzotycznie. Dzień kończymy spełnieni, zmęczeni i szczęśliwi z nadzieją na cieplejsze i mniej wietrznie jutro. 82 ptaki! Drugi dzienny wynik sezonu.
14 i 15 września
Zmiana to zmiana i jak zwykle dziura w relacjach. Ledwo kilka fotek dotarło… swoją drogą nędznych 🙂
W 2019 r. obóz trwał od 6 lipca do 28 września. Dzięki dotacji WFOŚiGW w Gdańsku – udział w naszych obozach jest bezpłatny.
W 2019 roku otrzymaliśmy od WFOŚiGW w Gdańsku:
40.000 zł dotacji na projekt z zakresu czynnej ochrony przyrody:
Monitoring walorów przyrodniczych i zagrożeń oraz zabiegi czynnej ochrony na Wyspie Sobieszewskiej w Gdańsku (rezerwaty przyrody „Mewia Łacha” i „Ptasi Raj”) w 2019 r. Koszt kwalifikowany projektu to 40.000 zł.
oraz 25.000 zł dotacji na projekt z zakresu edukacji ekologicznej:
Podzielmy się plażą! – kontynuacja 2019
Koszt kwalifikowany projektu to 36.380 zł.
Comments are closed here.